to moim zdaniem kiedy pijany Dyrma przedstawia swoją pijaną żonę, która przed chwilą spała z Paluchem. Jest tak coś czysto polskiego w pijackim uwielbieniu dla kobitki :) Mieszkałem w 3 krajach i wszędzie postrzegani byliśmy jako swego rodzaju szaleńcy tacy trochę cywilizowani ruscy z Syberii. "Dlaczego Cyganie was napadają a nas omijają? Bo się was boją, wy jesteście nienormalni". Ale miejscowe kobitki nas się nie bały i nigdy nie słyszałem skargi że Polak jej ubliżył.
To Jarząbek. Dobry trener :) PS. Zdzisiek węglarz przedstawiający żonę na melinie nazywał się Dyrman.
Scena w (chlewie) domu Dyrmy była najlepsza . Nie szło się na niej nie śmiać do upadłego a rola Dyrmy sama w sobie stanowi perłe z lamusa
A swoją drogą, czy meliny nie mają w sobie jakiegoś specyficznego uroku? Bywałem w takich miejscach, mam nawet zdjęcie w sieci z mety kumpla (http://foto.moon.pl/zdjecie/2431/tytul/Meta), który przekręcił się dwa miesiące później bo wszystko mu się w odwłoku rozlazło. Był tam tylko stół, szafa, łóżko z zaschniętymi pod kocem odchodami i dwa krzesła. Jak było więcej gości (nie wszystkich znałem) to siedziało się na glebie przy świeczce bo prądu też nie było. Ale było wesoło, nie myślało się o tym nudnym życiu. I nadal mnie ciągnie do takich miejsc :)
Takie miejsca bez wątpienia mają swój "urok" ale tylko na chwile . Przy dłuższej egzystencji każdy normalny człowiek by ocipiał w takich warunkach . To jest coś podobnego do zachowania typowego mieszczucha który gdy wada na 2 tyg . na wieś to mówi że marzy się mu taka sielanka bez tego całego zgełku , huku , spalin itd . Ale gdyby go tak dał na wieś do tej ciszy na pól roku to zwariowałby i zatęsknił za tym hukiem i spalinami . Takie incydentalne zmiany miejsca na chwile są super ale jeśli trwa to dłużej niż chwile może doprowadzic do obłedu .
Wynika z tego że normalny nie jestem bo zadaję się z takim towarzystwem od małego :) Ale może po prostu nie wiesz że ci ludzie tam są bardzo zróżnicowani. Od zwykłych bezmózgich chamów do takich z którymi możesz dyskutować o Schopenhauerze. Ten właściciel mety skończył historię na Uniwerku Ślaskim. Myślę że większość trafia tam bo chce zapomnieć o bezsensie życia (a więc jednak Schopenhauer :) ) Ale za takie dyskusje wyleciałem już z jednego forum fotograficznego więc proponuję skończyć.
Z tym że "zwykłe chamy" są tam raczej nie tolerowane i eliminowane przez tych ludzi, którym dzisiaj rano "pożyczyłem" 60 gr pod sklepem spożywczym :)
Tzn, że:
- to był Zdzisław Dyrman, a nie Dyrma;
- nie trzeba stawiać spacji przed i po znakach przestankowych :)
Ostatnia scena na jeziorku w akompaniamencie Ewy Bem zawsze mnie rozbraja. Jedyna minuta w kinematograii, przy której mi zawsze, niezawodnie ściska gardło.
Motywów to jest tyle w tym filmie, że połowę ciężko spamiętać. Już od początku zaczyna się ostro: "Oczko mu się odlepiło, temu misiu " ;p
haha, nie mogę się powstrzymać, bo właśnie oglądam.
I ta scena jak Pawlik liczy w aptece, a podchodzi harcerz i mówi, że już policzył i jest 121 osób, ehehehehe :)
haha, no nie mogę, muszę coś zapodać: "Pure ze smalcem, nie ma smalcu, z dżemem jest pure" ;P
hehe, i jeszcze taki mały drobiazg, który może być nie zauważony:
"Ja to pana we wszystkich filmach widziałam, i w polskich i zagranicznych i amerykańskich" ;)
tak tak! polacy to so! Narwani, ale kobity szanują, nie biją, przemoc? -Nie istnieje, więzienia puste stoją w tej naszej szlachetnej ojczyźnie. Fajna historia o zagranicznych eskapadach, dzięki za info, bardzo mi się przydało... lmao
Bić biją ale za to jakie uprzejme są:) Jak śpiewał niezapomniany Stanisław Grzesiuk o Heniu bezrobotnym zawodowym, który swoją Mariannę "raz poklepie, raz pobije i chwalić Boga jakoś się żyje".
Jak ktos nam porwie nasza fure, to nam musza oddac samolot... taka stara tradycja - ekstradycja ;D
https://www.youtube.com/watch?v=OWEMoJYvbos
sory, z pamieci pisze ale juz sie zabieram za ogladanie ;)
A ten dystans protekcjonalny wyczułeś? W Holandii i Czechach? Nawet w Czechach...
Nie wyczułem. W Czechach mieszkałem 4 lata (Kladno k.Pragi). Starsi za nami nie przepadali (za 1968) albo byli obojętni ale młodsi nas raczej lubili. Jeden tak się z nami zaprzyjaźnił że po pijanemu zapomniał własnego czeskiego języka. Noc, my nawaleni w knajpie, kolega mówi do niego: "Głodni my są, idź zamów po zupie". On do kelnera: "Proszę 4 zupy." Kelner: "Co to je zupa, ja was ne rozumim?". On wraca i pyta nas: "Jak jest po czesku zupa?" Polak, który go wysłał: "Polivka, idioto!"
Cały film to jeden wielki gag, ale najbardziej mnie bawi:
- Bardzo porządna dziewczyna.
- Trudno. Co robić?
"- Pięknieś nam to wyśpiewał, panie kolego.
- Ja wam zawsze wszystko wyśpiewam".
No i najważniejsza scena: "Powiedz mi, po co jest ten miś?".
Plus kolęda Stanisława Tyma!
https://www.youtube.com/watch?v=8bEkDAIC_Hk
Ładnie to Stasio Tym napisał. To pewnie zaszczyt, być jego sobowtórem:-)
Lulejże mi, lulej,
we wszechświecie całym
Tyś jest moim królem,
mój Syneczku mały.
Ciebie ja otulę,
Ciebie ja nakarmię,
nim świąteczna nocka
cały świat ogarnie.
Nie płacz mi na przyszłe dni,
gdy Cię spotka krzywda, bieda.
Śpij mi, śpij, lulej mi, ukołysać się daj.
Uśnijże mi, Dziecię,
już oczkami swemi
śnij o całym świecie,
śnij Ty o tej ziemi.
By to była
ziemia spokojna i dobra,
ziemia sprawiedliwa,
wszystkim ludziom szczodra.
Luli la, pięknie gra
fujareczka, fujareczka,
tysiąc gwiazd świeci tak
dla mego Syneczka.
Lulejże mi, lulej,
we wszechświecie całym T
yś jest moim królem,
mój Syneczku mały.
PS
Jest i nowe wykonanie, (to i miś mniejszy). Jakby dla dodania otuchy.
I chociaż różne misie trzymają się naszego kraju mocno, Polska zmienia się pomimo wszystko.
https://www.youtube.com/watch?v=LtktIm--ShM